-Pamiętam jak cię zobaczyłem pierwszy raz, jak się wprowadzałem. Kolega mi pomagał w przeprowadzce, a ty weszłaś roześmiana do pokoju z kieliszkiem wina w ręce i zapytałaś: "To który tu się wprowadza?". Wtedy wiedziałem, że niezła z ciebie agentka. No i się nie myliłem...
Tęsknię za tym czasem. Za czasem
kiedy byłam wolna, szczęśliwa, zakochana... a największym
zmartwieniem było: w co się ubrać. Za czasem kiedy to wszyscy mi
pomagali i skakali koło mnie, a nie odwrotnie. Kiedy budziłam się
o 10, szłam do kuchni, gdzie czekało na mnie śniadanie zrobione
przez P. i paczka bułgarskich Marlboro. Kiedy wracałam padnięta z
pracy i na stole czekał na mnie obiad zrobiony przez K. i herbatka.
Kiedy odliczałam niecierpliwie godziny i minuty do spotkania z G.
Kiedy na każdych zakupach brałam dodatkowe piwo czy dwa w razie
gdyby wpadł bez zapowiedzi. Kiedy w pracy rozmawiałam z Rumunami o
trójkątach. Kiedy ubierałam krótkie bluzki i szorty i
kokietowałam przewijających się przez nasze mieszkanie mężczyzn. Kiedy czułam się piękniejsza niż
kiedykolwiek, promieniałam, czułam się kobietą z krwi i kości,
wierzyłam w siebie i widziałam, że podobam się facetom.
I
nieważne, że później wszystko się tak chujowo potoczyło.
Uważam ten czas za najpiękniejszy w moim życiu, zaraz obok wakacji
2013.
Analogicznie, rok 2019 powinien być
mój!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz